kommentieren
hinzugefügte Kommentare (9)
-
Obiecywało serce, że pęknie.
Nie pękło.
Groziło życie, że zwiędnie,
- nie zwiędło.
Gdzież to się wszystko podziało
i czy było prawdziwe ?
W poezji skamieniało,
jest żywe.
-
Dla mojej miłości
"Obejmij mnie, pokochaj... Jesteśmy sami, sami...
...Wicher przebiega po włosach, wicher potrząsa oknami...
Ręce mam zimne, przybiegłam -- jak liść -- z pustego ogrodu
do ciebie, do oczu twoich o barwie ciemnego miodu".
-
Odpowiadamy ZOFII: część spotkań w Domu Kuncewiczów adresowana jest wprost do uczniów miasta i gminy Kazimierz Dolny. Odbywają się w poniedziałki (choć tradycyjnie w ten dzień muzea w Polsce są zamknięte), przychodzą wówczas młodzi ludzie z naszych szkół (za zgodą dyrekcji). Przekonaliśmy się, że to najbardziej chłonna publiczność. Oczywiście na taki poranek literacki może wejść każdy, kto ma na to ochotę. Czsam łatwiej dotrzeć do Domu Kuncewiczów rano, niż wieczorem, szczególnie zimą.
Do LIKO: znamy to niezwykłe muzeum na Gajowej w Poznaniu, naprzeciw starej zajezdni tramwajowej, w poblizu zabytkowego Ogrodu Zoologicznego. Tam - Ty to wiesz - "w Poznaniu na wygnaniu" poetka, zwana "Iłłą" napisała tuż po tragicznych wypadkach poznańskich 1956 roku wiersz "Rozstrzelano moje serce w Poznaniu". Był czytany na poniedziałkowym spotkaniu, wydrukowaliśmy go w 1. numerze kwatalnika "Klematis".
-
dużo pamiątek po Iłłakowiczównie można zobaczyć w Poznaniu przy ul Gajowej 8 gdzie mieszkała i ZMARŁA TA BARWNA POSTAĆ SZCZEGÓLNIE OKRESU MIEDZYWOJENNEGO
-
Chyba niepotrzebnie wkradł się zaimek "jej" ... Tak myslę.
-
Pani Ewa Wolna nie uczy klasy II Lo!!! I nigdy w LO nie uczyła, to jakieś przekłamanie?
-
Dla kogo było to spotkanie o takiej godzinie. Czy było to przemyślane????????????
-
Atrakcją spotkania poniedziałkowego będzie także mozliwość obejrzenia serii zdjęć Iłłakowiczówny z różnych lat, nawet z okresu wczesnej młodości.
-
Kazimiera Iłłakowiczówna była zaprzyjażniona z Kuncewiczami. Ślad jej wizyt w "Willi pod Wiewiórką" znajdujemy w starej księdze pamiątkowej.
Nie pękło.
Groziło życie, że zwiędnie,
- nie zwiędło.
Gdzież to się wszystko podziało
i czy było prawdziwe ?
W poezji skamieniało,
jest żywe.
"Obejmij mnie, pokochaj... Jesteśmy sami, sami...
...Wicher przebiega po włosach, wicher potrząsa oknami...
Ręce mam zimne, przybiegłam -- jak liść -- z pustego ogrodu
do ciebie, do oczu twoich o barwie ciemnego miodu".
Do LIKO: znamy to niezwykłe muzeum na Gajowej w Poznaniu, naprzeciw starej zajezdni tramwajowej, w poblizu zabytkowego Ogrodu Zoologicznego. Tam - Ty to wiesz - "w Poznaniu na wygnaniu" poetka, zwana "Iłłą" napisała tuż po tragicznych wypadkach poznańskich 1956 roku wiersz "Rozstrzelano moje serce w Poznaniu". Był czytany na poniedziałkowym spotkaniu, wydrukowaliśmy go w 1. numerze kwatalnika "Klematis".