kommentieren
hinzugefügte Kommentare (16)
-
A co stało się z wiedźmą na miotle po przeciwnej stronie Rynku?
-
Czy on się przypadkiem nie nazywał Helikopter?
-
A ja Będąc po 20 latach w Kazimierzu Dolnym, widząc ten posąg pomyślałem o Bukiecie - Psie, którego spotykałem wieczorową porą wraz z jego panem " Sikelafon" na rynkowym bruku. Wtedy jeszcze można było spotkać....
-
Piesek Kiczowaty. idea ok. A prawdziwa historia tego psa to taka że jest io kolejne wcielenie nieżyjacego jóż artysty który wendrował po świecie i miał pieskie życie i teraz zpoczoł w ulubionym miejscu gdzie dawniej pijał.
-
:-) :-) :-)
-
Konan - to juz nie komentarz- to jest swietny epilog!!! Podziel sie jeszcze takimi cieplymi historyjkami pod kamerkami! Mam wrazenie, ze masz ich jeszcze sporo w zanadrzu...
p.s. Przepraszam za przeoczenie w moim pseudo-komentarzu; wataHa przez samo H... -Cha! -
pies ktory przeplywal wisle to slynny INSPEKTOR ktory dowodzil cala psiarnia i byl ojcem wielu nastepcow, mial on zwyczaj wybierac sobie gospodarza na jednodniowy pobyt z wyzywieniem najczesciej kladac sie u stop w kawiarni. imie jego od obyczju obchodzenia wszystkiego w kazimierzu i kontrolowania, uwielbial odwiedzac swych psich przyjaciol i znac bylo jego zainteresowanie ich losem. byl WSPANIALY. dla turystow - obyczjem cudownych obywateli kazimierza jest traktowanie psiakow PODMIOTOWO i dbanie o nich z serca. psy biegaja sobie wolne sa zadbane i szczepione, i posiadaja klase. piszacy te slowa niejednokrotnie zapraszal towarzystwo na obiadek - wystarczylo powiedziec - idziemy do mnie i cala zgraja towarzyszyla w drodze do domu merdajac ogonkami, podjadala, pozwalala laskawie sie poglaskac po czym grzecznie udawala sie gdzies w swoich sprawach. i niechaj tak bedzie jak najdluzej.
-
prawdziwa historia brzmi tak "PRZYBLEDA PRZYBLEDZIE" wiem co pisze
-
Malolato, sadze ze nazbyt doslownie potraktowalas przeslanie tego sympatycznego artykulu… Tematyke tego typu nalezaloby odebrac z przymruzeniem oka i moze lekkim usmiechem (jesli nie "szczypta soli”), takie rytualne zwyczaje rodza sie w wielu miejscach, pocieranie posazkow , wrzucanie pieniazkow do fontanny etc etc Niewiele osob traktuje te tradycje zupelnie na serio… Chyba lepiej zeby goscie Miasteczka pocierali nos Werniksa niz wrzucali monety do studni…A co do kundelkow kazimierskich to i ja pamietach te wylegujace sie na Ryneczku (z wizyt za czasow mojego dziecinstwa) teraz po latach zagladam do Miasteczka tylko raz (czy dwa) do roku - niestety mieszkam starsznie dalekoi jedyne watachy ktore napotykam to te "turystyczne".
-
ja mysle ze powinien byc posag wielu psuw anie jednego.bylo przecierz więcej artystow z psami
-
Psi posąg jest tak samo wspaniały ja cały Kazimierz. Zawsze pocieram nosek psinka. Mam nadzieję , że niedługo zów odwiedzę Kazimierz.
-
Straszne bzdury te historyki o pocieraniu noska itp. Ale czegóż nie wymyslimy by zaciekawić nieciekawych turystów?... Bla, bla, bla... historia zła...te sympatyczne psy i koty bezpańskie,może cieszą przypadkowych bywalców, ale czy watachy psów goniących jakąś suczkę są naprawdę atrakcją miasteczka? Wątpię!
-
Aneri,
tej postaci nie da się zbyć kilkoma słowami. Spróbuję dostarczyć Portalowi większy tekst ze zdjęciami. o ile PT Redakcja pozwoli. -
uważny,bardzo proszę o kilka słów o P.Adamie Kaczmarku.
Nie jestem z Kazimierza,ale często tu jestem i nadmiar informacji nie zaszkodzi.
Z góry DZIEKUJE. -
Autorka tekstu skupiła się na modelu i na rzeźbiarzu - słusznie, ale nie byłoby tego curiosum bez fundatora, a o tym notatka milczy ... A był taki człowiek w kazimierzu, o którym warto wspomnieć w "prawdziwej historii": to śp. Adam Kaczmarek.
-
Przemily felietonik i bardzo pouczajacy!!! Juz teraz wiem dlaczego tak rzadko udaje mi sie odwiedzac to piekne miasteczko- nie pocieralam Werniksa po pyszczku (ani tez innych czesciach jego brazowego cialka) ;-)
Dziekuje za bardzo cenne informacje!