kommentieren (11)

mehr sehen (21)

kommentieren


hinzugefügte Kommentare (11)

  • KAZIA
    No i co z tego !!! Cyrk Beatko to Ty robisz. Panią Wisznię było stać być właścicielką dwóch nieruchomości w Kazimierzu. A samą działkę nabył na mocy uchwały zebrania gromadzkiego Kazimierza Dolnego, z dnia 14 września 1924 roku niejaki pan Antoni Dunia, który potem ją odsprzedał .....
  • Beata R
    Widzę ze to juz robi się cyrk .
    Pensjonat Soni Wiszni znajdował się na ulicy Małachowskiego , wielokrotnie opisywany zresztą przez sąsiadkę M.Kuncewiczową .
  • KAZIA
    Co za bzdury ! to naprawdę przeniesione bzdury Bezczelnie.
    Willa Floryda nie należała nigdy do żadnego Pana Piądłowskiego, który z tą willą nie miał nic wspólnego. Właścielką willi przed była znana obywatelka miasta Kazimierza Pani Wisznia,która niestety do Kazimierza nie powróciła... Zaraz po wojnie energiczna i obrotna Pani Florentyna Bojer zakupiła ten domek od pełnomocnika, który sprzedał nieruchomość Pani Wiszni ... :( ...... Nie jest pewnym czy Pełnomocnictwo było ważne i czy pani Wisznia w tym czasie jeszcze żyła ....
  • Tadek
    Znalazłem idąc po śladach artykuł na stronie vinisfera kropka peel (bo linków nie wolno), którego fragment zamieszczam tu bezczelnie:
    „To, że „w okolicy” były też inne prywatne winnice, dowodzi krótki film oświatowo-turystyczny z 1954 r. „Kazimierz – miasto polskiego renesansu”[46]. Są tam ujęcia winnicy i winobrania w plantacji nad „Norowym Dołem” w Kazimierzu Dolnym. Około 1950 r. na północnym stoku „Norowego Dołu” mieszkaniec miasteczka Jan Piądłowski założył dwie spore winnice: 0,5 ha i ok. 0,3 ha. Były obsadzone czerwoną, deserową i przerobową winoroślą. Piądłowski swoje winogrona składane w drewnianych skrzynkach sprzedawał najpierw hurtownikowi do Gdańska, a pod koniec lat 50. – już tylko do Przetwórni Owocowo-Warzywnej w Kazimierzu Dolnym (słynnej „marmoladziarni”), która produkowała także „wina” owocowe: „Renetę Powiślańską” i „Zakazany owoc”. Prawdziwego gronowego wina nikt nie podjął się w miasteczku robić. Powoli podupadające winnice nad „Norowym Dołem” znikły w połowie lat 60.[47]. Wpływ plantacji Kozłowskiego i Instytutu Puławskiego na ich założenie jest oczywisty.”
    A kilka wersów wyzej we wspomnianym artykule napisano:
    „Leon Kozłowski (1899-1977, na zdjęciu obok), ziemianin, absolwent warszawskiej SGGW (rocznik 1925), w 1926 r. uprawiał winorośl w Argentynie[29]. Przedtem praktykował w majątkach francuskich. W 1928 r. został właścicielem zamku w Janowcu i 19 ha resztówki dawnego majątku Ćwirko-Godyckich. Na początku lat 30. założył obszerną tarasową winnicę u podnóży janowieckiego zamku i rozciągającego się na wschód parku. Miała ok. 700 m długości i do 60 m szerokości, w sumie niecałe 4 ha powierzchni. Winorośl sadzona była początkowo w rozstawie co 4 m., w średnio 20 rzędach wzdłuż zbocza skarpy. Ogółem nasadzono do 10 tys. krzewów różnych odmian.”
  • Tadek
    Wpis nie jest mój, przeniosłem go jedynie spod kamerki
  • Beata R
    Jestem zaskoczona wpisem Tadka .W Kazimierzu Piądłowscy mieszkali na Górach i na ul Puławskiej.Winnica nie była pierwszą ani jedyną .
    Z tym przenoszeniem willi też coś ''nie tak''
    Wiem że regulamin zabrania umieszczania linków ale mozna o winnicy P Piądłowskiego poczytać wbijając w google Jan Piądłowski , ukaże się artykuł o winnicy z Janowca która znajdowała się u podnóża janowieckiego zamku i o naszym Panu Piądłowskim .Winorośl nie była z Argentyny tylko z Puław.
  • Tadek
    "Rodowita Kazimierzanka - 2011-11-20 16:03
    Errata:kupca kazimierskiego, pierwszą winnicę w Polsce"
  • Tadek
    Bezczelnie sobie pozwoliłem przenieść :)
    "Rodowita Kazimierzanka - 2011-11-20 15:57
    Chcę dopisać przedwojenną historię wilii Floryda. Należała do Jana Piądłowskiego kuca kazimierskiego,który miał rozlewnię piwa na ulicy Browarnej oraz wytwórnię obręczy. Z zamiłowania był ogrodnikiem(po wojnie miał pierwszą winnicę win w Polsce na ulicy Nadedworce a winorośl sprowadził z Argentyny. Tam też przed II wojną światową zbudował przepiękną willę którą nazwał Floryda,którą sprzedał w przed dzień wybuchu II wojny światowej. Zrąb drewniany został przeniesiony na nowe miejsce ale jak historia pokazała nie miała Floryda szczęścia.........może gdyby została na starym miejscu stałaby do dzisiaj?"
  • Redakcja
    Krystyno, Beato R i inni Czytelnicy, którzy pamiętają willę Floryda: podzielcie się z nami swoimi wspomnieniami.
  • Beata R
    Niestety Krysiu Floryda została już tylko w naszych wspomnieniach z dzieciństwa
  • Krystyna
    Wszystko się zgadza, ale może ja trochę uzupełnię.
    Kiedyś wchodziło się na teren ogrodu Florydy maleńkimi schodami bezpośrednio ze spocznika.Jeśli sie dobrze przyjrzymy to zobaczymy je zniszczone czasem,zarośnięte, wyszczwbione.
    Pożar o których pisze autor były prawdopodobnie spowodowany przez dzikich lokatorów którzy licznie odwiedzali Kazimierz w okresie festwalu.Byla to dla nich baza wypadowa a dla nas mieszkańców utrapienie.
    Ostrowszczyzna już dawno zmienila właściciela a w tym miejscu powstaje osiedle domków jednorodzinnych ale kto tam będzie mieszkał i czy ktokolwiek będzie mieszkał- nie wiem.
    Przypuszczam,że będzie to kolejne miejsce z pięknymi,putym domami.
    Jakie smutne.

Sehen auch

Kommende Sonderangebote

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Feiertage, Heiligabend, Weihnachten, Heiligabeng 2024
Fußzeile anzeigen