kommentieren
hinzugefügte Kommentare (14)
-
"słoneczne popołudnie" - oczywiście
-
Na początek bloga mam coś co łączy wątek o "miejscach w których straszy" z artykułem o zielonym szlaku.
W wąwozie przebiegającym pomiędzy obydwoma częściami cmentarza, idąc od dołu za zakrętem aż do mostu jest taki odcinek, na którym często odczuwałem niczym nieuzasadniony lęk. Mówię tu o czasach gdy wąwóz był jeszcze czysty (teraz grozę czuje się na całej długości wąwozu, a to ze względu na zalegające śmieci), a ja byłem jeszcze w wieku szkolnym.
Nigdy się z tego nikomu nie zwierzałem, uznając, że to ot takie dziecinne lęki.
Ale dopiero kilka lat temu dowiedziałem się od mamy, że dziadek, który na codzień jeździł tamtendy wozem konnym też miewał takie uczucie właśnie w tym samym miejscu.
I być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że również konie w tym miejscu stawały się niezwykle nerwowe. A raz zdażyło się tak, że koń stanął przed tym odcinkiem jadąc pod górę i spłoszony (na drodze nikogo ani niczego nie było) za rzadne skarby nie chciał pójść dalej, cofając się zaklinował wóz na wąskiej drodze i dopiero długotrwałe uspakajanie, zachęty oraz prowadzenie za uzdę dały efekt. Koń choć przerażony, z oczami na wierzchu to jednak biegiem pokonał ten odcinek.
Wszystko to nie zależało od pory dnia, zimno na karku robiło mi się tam tak rano jak i w słoneczne popołódnie.
Kto chce niech wierzy. -
Nie mam pojęcia jaka formę to "cos" miałoby przybrać. Ale myślę, ze turyści wchodzą tu w celu uzyskania konkretnych info. I uzyskuja ją. Ja raczej mam na myśli "miłośników Kazimierza", osoby związane z miasteczkiem, które mogłyby opisywać historie, sagi, wrażenia itp. Blog mi osobiście kojarzy sie z jednym autorem, ale jeśli miałyby dostęp wszystkie chętne osoby -byłby to np. "blog miłośników" - to ok :)jesli macie miejsce na jakis taki "kafelek" - to moze warto sprobowac. Jak bedzie martwy, albo przeistoczy sie w forum....no to go zlikwidujecie :)
A te zeszyty czy bruliony- w mojej ocenie i ocenie znajomych, ktorzy tu bywaja sa rewelacyjne.
Bo strona adresowana jest przede wszystkim do turystów - a w brulionach mielismy cos dla nas - mieszkanców. Kawałki naszej historii :)Pamietam jakies opowiesci o miejscach w których straszy - miejsca ktore doskonale znam, ale legendy słyszałam po raz pierwszy - i to jest piekne :) -
Myslelismy o czymś w rodzaju Bloga dla turystów. Myślisz, że to by się sprawdziło?
-
Karolu, jak sam zauważyłeś jest wiele takich miejsc, na których można "cos" napisać....ale to nie chodzi o "cos". Tylko wspomnienia, wrażenia, historie, sagi itp. Niby układ strony wskazuje, iż najwłaściwszym miejscem jest Forum...chodzi mi o cos takiego...jak "zeszyty czy bruliony kazimierskie"...tylko z łatwiejszym dostępem dla potencjalnych autorów,.....było coś takiego :) a moze nadal jest?swietnie sie czytało....
-
Do Elka - swoimi wrarzeniami z pobytu w Miasteczku możesz podzielić się w dziale Forum lub pod kamerkami, albo bezpośrednio pod artykułem. Chętnie poczytam. Pozdrawiam:)
-
A ja zamiast nowych art redakcji - proponuje..hmmm.....
dodac jakas rubryke w ktorej swoje wrazenia o pobycie w kazimierzu moglibysmy wpisywac wszyscy :)
kazdy inaczej widzi, czuje i czasami ma potrzebę dzielenia sie z innymi....i mysle, ze warto cos takiego wypróbować...
moze sie uda :) -
Te tabletki to atenolol ale było też dużo innych.
-
pytanie co to byly za tabeltki :)
-
Futerał rzeczywiście tam przez jakiś czas leżał, choć zawartości nigdy nie sprawdzałem.
-
zgadzam się z Irminą, więcej artykułów, bo naprawdę miło się je czyta ;)
-
Z tym dębem oraz kapliczką (zdjęcie nr 12) wiąże się bardzo ciekawe wydarzenie, które można by śmiało określić mianem cudu- podczas któregoś mojego pobytu w Kazimierzu wybrałam się z trójką moich przyjaciół na spacer w tamtą stronę. Idąc myślałam o różnych sprawach między innymi o tym, że nie mam wystarczającej ilości tabletek na czas mojego pobytu w Kazimierzu i zastanawiałam się co mam zrobić. Dochodząc do kapliczki między tzw stojakiem a górną jej częścią koleżanka moja zauważyła futerał na okulary. Zażartowałam że może znajdę tam moje tabletki. Oczywiście nikt z nas w to nie wierzył. Gdy otworzyłam futerał na samej górze leżały właśnie moje tabletki a pod spodem także inne. Wszyscy zamarliśmy. Mój kolega z Lublina Darek powiedział ze powinnam sobie odliczyć ile potrzebuję a resztę zostawić bo może ktoś inny będzie ich także potrzebować. Tak też zrobiłam. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć że to naprawdę się zdarzyło. Myślę, iż w Kazimierzu wiele rzeczy może się wydarzyć, istnieje wiele magicznych miejsc. Opisany przeze mnie przypadek jest na to dowodem.
-
bardzo fajny tekst i zdjecia, przejde sie tam przy nastepnej okazjii
-
WRESZCIE coś zaczeliście pisać ! Artykuł bardzo fajny ! tylko dlaczego nowy temat raz na miesiąc ??? Nie ma wam kto pisać reportaży ? W takim miejscu ? Wystarczy popatrzeć przez okno by coś ciekawego napisać !
Czekamy !
W wąwozie przebiegającym pomiędzy obydwoma częściami cmentarza, idąc od dołu za zakrętem aż do mostu jest taki odcinek, na którym często odczuwałem niczym nieuzasadniony lęk. Mówię tu o czasach gdy wąwóz był jeszcze czysty (teraz grozę czuje się na całej długości wąwozu, a to ze względu na zalegające śmieci), a ja byłem jeszcze w wieku szkolnym.
Nigdy się z tego nikomu nie zwierzałem, uznając, że to ot takie dziecinne lęki.
Ale dopiero kilka lat temu dowiedziałem się od mamy, że dziadek, który na codzień jeździł tamtendy wozem konnym też miewał takie uczucie właśnie w tym samym miejscu.
I być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że również konie w tym miejscu stawały się niezwykle nerwowe. A raz zdażyło się tak, że koń stanął przed tym odcinkiem jadąc pod górę i spłoszony (na drodze nikogo ani niczego nie było) za rzadne skarby nie chciał pójść dalej, cofając się zaklinował wóz na wąskiej drodze i dopiero długotrwałe uspakajanie, zachęty oraz prowadzenie za uzdę dały efekt. Koń choć przerażony, z oczami na wierzchu to jednak biegiem pokonał ten odcinek.
Wszystko to nie zależało od pory dnia, zimno na karku robiło mi się tam tak rano jak i w słoneczne popołódnie.
Kto chce niech wierzy.
A te zeszyty czy bruliony- w mojej ocenie i ocenie znajomych, ktorzy tu bywaja sa rewelacyjne.
Bo strona adresowana jest przede wszystkim do turystów - a w brulionach mielismy cos dla nas - mieszkanców. Kawałki naszej historii :)Pamietam jakies opowiesci o miejscach w których straszy - miejsca ktore doskonale znam, ale legendy słyszałam po raz pierwszy - i to jest piekne :)