kommentieren
hinzugefügte Kommentare (78)
-
uff wszystkie komentarze przeczytane. wciagajace nie mniej niz slawetny BLO Jej Perfekcyjnosci.
-
Wiem, w planach nie ma spotkania literackiego tylko wystawa zdjęć - też się nie wybiorę ze względu na uwieczniony obiekt - tak, mi napisało na zapas.
-
Chwilunia, chwilunia, jeszczem do meritum nie doszedł bo mi jakie zakłócenia robiono. Podług mego skromnego rozeznania to cytowany "Rok myśliwego" powstał gdzieś w połowie lat 80, kiedy Wielki Poeta już jako noblista próbował się ze swą przyszłością uporać - z fragmentu wynika, iż nie szlo mu to na zasadzie odcięcia się, a na zasadzie umysłowo - słownych ekwilibrystyk. Takie się rodzi mi pytanie na ów fragment - czy ten 1% niespokojnych Francuzów zawiera wg Wielkiego Poety tych, którzy wyłapywali Żydów (nawet w części nieokupowanej) i dostarczali nazistom do wagonów, czy tez ci łowcy zawierają się w tych 99 procentach spokojnych Francuzów. Pytanie zdaje mi się fundamentalne, niestety odpowiedzi od autora nie będzie. Nie chce mi się szukać cytatów - myśli W.Poety na temat Państwa Podziemnego, idee którego negował i nim pogardzał. A ja jestem dumny, iż my jako Państwo reki zbrodniarzom nie podaliśmy, dlatego tak lewactwo wciąż nas oskarża o bycie ostoją antysemityzmu, bośmy solą w oku. Dlatego tez Herbert przepadał w drodze po Nobla, jako stojący po drugiej stronie ideologicznej barykady jako człowiek i jako twórca. Tak mi się kojarzy, iż współczesna doktryna - z terrorystami się nie rozmawia - to przełożenie idei Państwa Podziemnego, za taką postawę trzeba płacić i zapłaciliśmy zbyt wielką cenę by obecnie wartości rozproszyć, pogubić i zapomnieć. Temu służyła droga twórczej myśli Wielkiego Poety, przeto skoro doszliśmy do momentu, trzeba publicznie oświadczyć, jest mi on obcy duchowo, intelektualnie i mentalnie, żadnej potrzeby obcowania ze spuścizną "moralizatorską" nie czuje czy nie potrzebuje. I nie mam nic przeciw by jako Wielki Poeta został narodowym literatem litewskim piszącym po polsku, jak sobie Wielki P. marzył i dawał temu wyraz. Czy już jasne dlaczego nie wybiorę się do Kuncewiczowki na omawianie jego dzieł?
-
3. Miłosz o Polsce: [...]Polska mnie przeraża. Powiedzmy, że przerażała mnie przed wojną, podczas wojny i przeraża mnie całe te dziesięciolecia po wojnie. Jak powinien zachować się schwytany przez nią człowiek (urodzenie się tam, czy język)*, jeżeli chce być rozumny, trzeźwy, spokojny, a przy tym uczciwy? Jeżeli uważa te bezustanne ofiary, konspiracje, powstania za zupełny nonsens, po prostu dlatego, że w "normalnych" krajach tego nie ma? I ostatecznie, jeżeli 99% Francuzów żyło jak zwykle po klęsce 1940 roku, to jest normalne [...] (C. Miłosz: "Rok myśliwego", s. 268). Tak więc mamy według Miłosza: Polskę - "nienormalny" kraj powstań i uporu w walce o wolność, i "normalną" Francję, kolaborującą z Niemcami. "Nienormalny" polski naród, bo wciąż nie zgadzający się na ukłon, na kolaborację, na poddanie [...]
4. Miłosz o odzyskaniu niepodległości w roku 1918 i kształtowaniu Polski w 1945: [...] Dla wielu, może dla większości, polskie państwo pojawiło się jako anomalia albo wręcz przykra niespodzianka [...] ("Rok myśliwego" s. 296) [...] Dla Polski nie ma miejsca na ziemi [...] Żaden rząd zachodni nie wpadłby na taki pomysł jak Stalin, żeby wysiedlić miliony Niemców z ich wielo-wiekowych siedzib i oddać ten obszar Polakom. Tym samym rzec można, że Polska istnieje z woli i łaski Stalina [...] (Tamże, s. 162, 163). Jacek Trznadel w szkicu na łamach "Tygodnika Solidarność", 21-28 grudnia 1990, tak skomentował ten fragment tekstu Miłosza: [...] Tak jakby istniała z łaski cara, nieprawdaż? Wolałbym, aby ostatnie zdanie było tylko przykrym żartem. Bo czy można akceptować moralnie złączone z tym także antyniemieckie "dobrodziejstwo" Stalina? I nie pamiętać, że wynikło ono z aneksji jednej trzeciej Rzeczpospolitej? Gdyby nie doszło do ugody w Jałcie, to może i traktat ryski obowiązywałby nadal [...]
5. *I wreszcie o nieszczęsnym "językowym schwytaniu Miłosza przez Polskę": [...] Nigdy nie byłem Litwinem, chociaż bardzo bym chciał. Jako poeta polski nie mogłem, bo podział przechodził po linii językowej. Ja bym lubił, żeby było tak jak w Finlandii, gdzie można pisać po szwedzku i być poetą fińskim [...] (Z rozmowy I. Grudzińskiej-Gross i A. Michnika z C. Miłoszem, "Gazeta Wyborcza", 29-30 czerwca 1996 r.)
Na koniec - gwoli ścisłości - krótka, osobista wzmianka . Nie jestem Adamem, czy też Jansonem (komentarze zamieszczam po zalogowaniu - celem uniknięcia tego typu nieporozumień) i nie do końca zgadzam się z zakomunikowanymi przez nich postulatami. W pewnym stopniu rozumiem jednak obiekcje Adama. Kuncewiczówka to miejsce niezwykłe, "o szlachetnej tradycji"... Gościli w jej progach prawdziwi bohaterowie, ludzie niezłomnego charakteru i nieskazitelnego honoru - tacy jak chociażby Janusz Krasiński. To właśnie takim osobom zawdzięczam fakt, iż NIE urodziwszy się w SIEDEMNASTEJ REPUBLICE, z dumą (a nie ubolewaniem) posługuję się językiem polskim - jako JĘZYKIEM OJCZYSTYM... -
Z nieukrywanym rozczarowaniem czytam te - wyzute z merytorycznej treści - "komentarze", eskalujące stopniowo do kolejnych, żenujących, słownych przepychanek. Wracając zatem do meritum sprawy, pozwolę sobie odpowiedzieć na zamieszczone przez "filologa" cytaty, przytaczając fragmenty tekstu opublikowanego w roku 1998, na łamach tygodnika "Głos".
1.Słowa Herberta o Miłoszu: [...]"był to 1968 czy 1969 rok. Powiedział mi - NA TRZEŹWO - że trzeba przyłączyć Polskę do Związku Radzieckiego. Ja na to: "Czesiu, weźmy lepiej zimny tusz i chodźmy na drinka". Myślałem, że to żart czy prowokacja. Lecz gdy powtórzył to na kolacji, gdzie byli Amerykanie, którym się to nawet bardzo spodobało wstałem i wygarnąłem. Takich rzeczy nie można mówić - nawet żartem" [...](Rozmowa A. Poppek i A. Gelberga z Z. Herbertem, "Tygodnik Solidarność", 11 listopada 1994)
2. Giedroyc o Miłoszu: [...] Redaktor naczelny paryskiej "Kultury" Jerzy Giedroyc, którego autorytetu nawet Michnik nie kwestionuje, wspomniał w swej autobiografii, że Herbert zrobił Miłoszowi w Berkeley dziką awanturę, kiedy Miłosz użył u siebie w domu określenia "BANDYCI Z AK". (J. Giedroyc: "Autobiografia na cztery ręce", oprac. K. Pomian, Warszawa 1994, s. 164). Dodajmy, że Giedroyc przypomniał w swojej autobiografii również kilka innych mało budujących faktów z życia Miłosza. Jak pisał Giedroyc:[...] dla Miłosza przez cały czas byliśmy dobrymi faszystami... On negował istnienie łagrów, trochę z przekory, a trochę dlatego, że nie bardzo w to wierzył [...] Uważał Wolną Europę za instytucję niesłychanie szkodliwą [...](tamże, s. 161-62). Giedroyc mówił również, że wciąż różnił się z Miłoszem w ocenie Związku Sowieckiego i stalinizmu, do którego Miłosz podchodził w sposób bardzo łagodny. I przypominał wystąpienie Miłosza "sprzed kilku lat w piśmie "Na głos" w Krakowie, gdzie stwierdził, że MARKSIZM WYPROWADZIŁ POLSKĘ Z ZAŚCIANKA" (tamże, s. 162)(sic!!!) -
Kiepska ta dezintegracja obserwacyjna ...
-
Janson, pachnie spiskiem - ani chybi za tym stoi albo PIS, albo CBA, albo inny " ki diabeł";-)
-
Dostałem miły list na emila od wnikliwego czytelnika, który mi poradził tako, cytuje ...wpisz podpuchę z tym podwójnym "ii" w dopełniaczu, a w ciągu kwadransa dowiesz się która to z zacnych niewiast przybrała postać filologa... czasu minęło więcej o pól godziny i się zgadza, to owa niecna która tu tak ploty rozsiewała o rożnych ludziach z Kazimierza, pełna jadu, zawiści i fałszu; a sio babolu niecny, a sio. I tak doszliśmy do konkluzji...
-
oponent dnia 2009-10-17 07:28 napisał
"Janson! Ty nie jesteś Janson, Ty jesteś po prostu Kłamczuch lub Kłamczucha". Bo Janson kłamał, że można pisać BIOLOGII przez jedno "i". Teraz powtarza kłamstwo, bo "Wielki Słownik ortograficzny" tak oto w tej sprawie stanowi:
filologia -gii, -gię; -gii (skrót: fil. a. filol.) -
Rada Języka Polskiego zaakceptowała w 1999 roku jedno "i" jako poprawna forma dopełniacza w 4 rodzajach deklinacji rzeczowników zakończonych na samogłoskę "i", surfuj szybko sprawdzić swój brak wiedzy zgrozo-filologu.
-
Filologi - przez jedno "i"!!!!! Zgroza.
-
Dlaczego brnie i brnie?
-
Oj niewiele ten filolog ma do powiedzenia, a tak się napinała, to sobie zanalizujemy ostatnią ...Nie brnij dalej, bo żal bierze... - cóż z tego wynika? ano słabość myśli i co ciekawe dosyć proste wychowanie odebrane w czasach ładowania akumulatorów, obyczaju wyniesionego z domu nie da się tak łatwo przekreślić zdobywanymi stopniami naukowymi nawet w dziedzinie filologi (he, he), otóż w zwartości tej wypowiedzi jak i powtórzeniu tego samego postulatu czyta się reakcje emocjonalną osoby niekreatywnej, która potrafi na chwile przybrać postawę, czyli ubrać maskę, wkrótce o niej zapominając. Czemu o tym pisze, ano dla młodzieży, sztuki interpretacji się u nas nie uczy, sam mam duże opóźnienia i nadrabiam szkolne zaległości, przeto dziękując za wsparcie (podejrzewam co prawda, iż młodzież wspierająca jest już mocno dojrzała, a zdradza to dopisek w nawiasie) polecam bywanie na wieczorkach literackich w Kuncewiczowce jak najbardziej, po to by właśnie przysłuchać się co i jak ludzie mówią, na ile potrafią zrozumieć tekst pisany i zinterpretować. Nigdy nauki za mało a i spotkanie z inteligentnymi więcej daje od śledzenia losów bohaterów sitcomów, nie mówiąc o spotkaniu (za darmo) z fachowcami, filologa pomińmy.
-
Nie brnij dalej, bo żal bierze.
-
młodzież z Kazimierza murem za p.Jansonem ! (nie cała)
-
aha, finał cytuje: ..."Kończ, chłopie. Pa."..., poddaje się to krótkiej analizie, użyta forma nasuwa: 1.filolog jest kobietą, 2. wykształconą powierzchownie 3.pływająca powyżej możliwości wznoszona ambicjami. 4. bezradna przy braku znalezienia wsparcia w wikipedii. 5. posiadająca myślenie emocjonalne z lekką nutą samouwielbienia 6. z tendencją przeceniania własnej inteligencji i poczucia humoru. 7. w sumie nieszczęśliwą, chcącą rozbicie wewnętrzne integrować chodząc na skróty, czego się nie da i co się czyta. Tylem, odczytał ze słów trzech jako puenta napisanych.
-
No tom trafił na kolejnego specjalistę od argumentum ad personam, który czytać ze zrozumieniem nie potrafi, a skąd ty wesz co ja znam, a co nie; fakt 6 letniej służby Milosza w tworzeniu nowego ładu to fałszywka wg ciebie? A teksty które pisał na poparcie nowej władzy to tez podróbki? A ci którzy mieli wątpliwości co do konieczności pochowku poety na Skałce to sami oszołomieni? Ty mi tu z braku argumentu rzeczowego z JP II nie wyjeżdżaj, bo to jest zwykła manipulacja, świadcząca o słabości. Jednym słowem wiesz że dzwonią tylko nie bardzo gdzie i po co,to trochę mało by dysputy prowadzić, zegnam ozięble.
...ci którzy nie wiedzą, a chcą zaistnieć zawsze zanegują osobę, a nie jej argumenty... - jak mawiał nieodżałowany wuj Soloman, i się sprawdza; ciekawe co na to wszystko owa młodzież, którą tak ponoć zatruwam? -
Jansonie, nie znasz historii literatury, nie znasz źródeł i powtarzasz niesprawdzone oskarżenia. Nie brnij dalej, bo żal bierze. Nawet autorytet Jana Pawła II, który Miłosza bronił, dla Ciebie nic nie znaczy. Kończ, chłopie. Pa.
-
1.Anim powierzchowny, anim zacietrzewiony. 2. nie odnoszę się do prywatnych spięć miedzy poetami ("z archiwum" to nie mój wpis), a szczególnie powstałych w stanie "po spożyciu"; odnoszę się do faktów - jest bezdyskusyjnym, że w powojennej rzeczywistości wielu piszących nie zdało egzaminu życiowego, zwyciężały wady charakterologiczne i proste pożądania - sukcesu, sławy i dóbr materialnych. Po drugiej stronie mamy autora "Pożegnania z Marią" który widząc wkręcanie go w sprawy mu obce popełnił samobójstwo, czy wielu, którzy zamilkli by po prostu złu nie służyć, mamy wielu emigrujących czy po prostu prześladowanych, więzionych czy spauperyzowanych do cna. Jeśli kto poszedł z nowym najeźdźcą pod rękę służąc mu w aparacie propagandy i korzystał z przywilejów to proszę wybaczyć, mam prawo omijać ich moralne eseje i na spotkania do Kuncewiczówki nie pragnąć. 3. Co do stwierdzenia, iż utożsamianie dzieła z życiem autora jest bez sensu absolutnie się nie zgadzam, istnieje "zasada równoległości" miedzy ideą głoszoną, a praktyka życia. Jak można nie wnikać w małość Wagnera jako człowieka i cenić jego dorobek, tak nie odnosi się to do ludzi zajmujących się np. moralnością, bez względu czy to poeta, kapłan czy polityk. Jeśli można wybaczyć Gałczyńskiemu jego prosocjalistyczne zachowania (w tym wiele świńskich)i cenić jego poezje wiedząc, iż był alkoholikiem i słabym wewnętrznie biedakiem, to tylko temu, iż nie zajmował się pouczaniem czytelnika ani rozprawiał o moralności, i wyrażał wierszem ubolewanie co do siebie (a któż to Porfirion jak nie autor choćby). 4. W miarę upływu czasu zaciera się pamięć o czynach autora i zostaje dzieło jeśli jest warte, wiele gwiazd literackich czasu powojennego zgasło i zniknęło - słaba widocznie była to literatura, być może dla przyszłych pokoleń Milosz będzie odkrywany na nowo i czytany, dziś jest za dużo pamięci wśród wielu i sceptycyzm czy odrzucenie istnieje, dziwić się nie należy.
-
Oj, Janson. Czemuż Ty taki zacietrzewiony i powierzchowny...
Oto, co pisze Julia Hartwig [w:]Głosy i glosy w 10. rocznicę śmierci Miłosza:
[...] Na przyjęciu wydanym przez przyjaciół w Kalifornii Miłosz miał się jakoby wypowiedzieć za wcieleniem Polski do Sowieckiej Republiki Rad, wypowiedź niemozliwa wprost do wyobrażenia i paradoksalna, na domiar gospodarze przyjęcia zaprzeczają, jakoby tak właśnie brzmiały słowa Miłosza [...]