kommentieren
hinzugefügte Kommentare (3884)
-
tlumacz a skad masz takie bzdurne wiadomosci o "misji" od JP II i o tym ,ze Jadwiga mieszkala w Rzymie?????????? Doinformuj sie i nie pal glupot!!!!!!!!!!
-
Dodam jeszcze, że według jednej świadek w procesie beatyfikacyjnym siostry Faustyny, ś.p. pani chyba Ożarowej (jeśli dobrze pamiętam), która opowiadała o tym mojej dobrej znajomej, w zakonie tym była tylko jedna porządna siostra, właśnie Kowalska. Wszystkie inne się między sobą żarły.
-
Znane jest stanowisko Kongregacji, tak samo jak jest znane nowatorskie stanowisko innej kongregacji (tzn. jej przewodniczącego - wspomnianego kardynała) w sprawie celibatu księży.
Czy byłoby to stanowiskiem Ojca Świętego Jana Pawła II? Z pewnością nie, bo to On obdarzył misją w Kazimierzu Dolnym Siostrę Jadwigę, która mieszkała w Rzymie i mogła tam sobie dalej spokojnie żyć i mieć objawienia, bez zawiści ze strony innych. A jej ś.p. ojciec mógł wówczas kupić córce dom lub mieszkanie własnościowe w Polsce, bo czemu miałby interesować się Kazimierzem Dolnym.
Czy jest to stanowiskiem Ojca Świętego Benedykta XVI? Śmiem wątpić. A można to nawet sprawdzić, pisząc np. do Jego brata, aby list nie zaginół po drodze w zakamarkach "Stolicy Apostiolskiej". Zresztą Ali Agca powiedział, że bez pomocy ze strony osób z Watykanu nie byłby w stanie dokonać zamachu na Ojca Świętego.
A co do ważnych podstaw prawnych, to przy napadzie w 1939 r. na Polskę, Niemcy zawarły z Rosją układ, aby nie być agresorem, aby mieć "podstawy prawne".
Faryzeusze i uczeni w piśmie wydali wyrok na Pana Jezusa, mając w swym mniemaniu również ważne podstawy prawne. A Piłat umył ręce, aby nie mieć ze śmiercią Pana Jezusa nic wspólnego. Innymi słowy stworzył sobie podstawy prawne do twierdzenia, iż nie ma w tym jego winy, mówiąc do narodu Izraela: To wy zadecydujcie. To tyle na temat ważnych podstaw prawnych.
Co do Niedzieli i Gościa Niedzielnego, to dziękuję za informację. Postaram się coś znaleźć, o ile jest to możliwe w Internecie. Naturalnie, jeśli nie ma nic tam o "ważnych podstawach prawnych", to szkoda mojego czasu. -
Tłumacz wystarczy poczytać artykułów w Niedzieli i Gościu Niedzielnym są to czasopisma katolickie, aby dowiedzieć się prawdy zwiazanej z Jadwigą L. i sytuacją do jakiej doprowadziła. A wielkość jej polega na tym, że nie potrafi powiedzieć "PRZEPRASZAM" i PYCHA I JESZCZE RAZ PYCHA.... Stanowisko Stolicy Apostolskiej jest już znane - Jadwiga została wydalona z zakonu, aby to nastąpiło musiały być bardzo ważne podstawy prawne!!!
-
Jak wydaje się książki dotyczące religii lub Kościoła w Polsce można zaobserwować choćby na przykładzie księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Wydawnictwo Znak nie chce wydać bez zgody biskupa, czyli cenzura. I tylko tak wydane książki, wyczyszczone, mogłaś czytać „była Betanko”, jeśli czytałaś książki po polsku. Na Zachodzie jest zupełnie inaczej. Autorzy, w tym również zakonnicy, zakonnice i księża, piszą książki religijne BEZ CENZURY. Oczywiście, gdyby pisali nieprawdę, to ich zwierzchnicy przywołaliby ich do porządku. Książki te są do kupienia w księgarniach katolickich, również tych mieszczących się np. w budynku katedry. Jest to sytuacja i kultura międzyludzka, o której w Polsce na razie można tylko marzyć. Dlatego też czytając książki wydane w językach zachodnioeuropejskich można się dowiedzieć wszystkiego, a czytając książki, wydane w Polsce czyta się jakieś panegiryki, napisane przez kogoś, kto chce się komuś przypodobać - komuś z hierarchii a niekoniecznie Panu Bogu. I dlatego w polskich książkach wszystko jest cacy, a realne życie, proszę „byłej Betanki” wcale nie jest cacy. Załóżmy, że jest rok 2060 i abp Wielgus został wyniesiony na ołtarze. W książkach o nim jako o nowym świętym czy błogosławionym , napisanych i wydanych na Zachodzie, opisano by dość szczegółowo jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, natomiast w książkach napisanych w Polsce ten wątek by pominięto, bo wydawnictwo Znak lub jakieś inne dałoby ją najpierw do przeczytania arcybiskupowi warszawskiemu, aby wypowiedział się o książce na temat jego poprzednika, czyli abp Wielgusa. Taka to jest to różnica, a z zacofaniem nie ma to nic wspólnego, gdyż powszechnie wiadomo, że Polacy otrzymują jedno z najlepszych wykształceń na świecie.
A co do miłości bliźniego, to nie ma miłości bliźniego bez miłości do Boga. Tylko ten, kto naprawdę kocha Boga, może prawdziwie kochać bliźniego. A z miłością do Boga trudno np. pogodzić Komunię św. do ręki i do tego na stojąco. Niech się Siostra/Pani nad tym zastanowi. Wolałbym też otrzymać Komunię św. z rąk zakonnicy, niż z rąk mężczyzny, prowadzącego życie seksualne. Nie chcę tu użyć dosadnych słów, ale chyba jednak trzeba. Profesor teologii z Salzburga, członek Papieskiej Akademii Teologicznej, Ferdinand (Ferdynand) Holböck, napisał w książce „Gottes Nordlicht”, że Pan Bóg wolałby, aby w parafii, w której ksiądz współżyje z kobietą, w ogóle nie było rozdawanej Komunii świętej, niż żeby ten człowiek dotykał Niepokalanego Ciała Pana Jezusa swymi kurewskimi rękami. Nie rękami nieczystymi czy też zbrukanymi, lecz kurewskimi (mit hurerischen Händen). Tak Pan Bóg musiał interweniować już w XIV wieku. Ale mamy teraz w Watykanie kardynała, który celibatu księży nie uważa za dogmat i jest gotów na ten temat rozmawiać. Tak wygląda jego miłość do Boga i tym samym miłość do bliźniego. Gdyby tę książkę wydano w Polsce, to albo by zmieniono te słowa, albo ominięto cały akapit. I gdyby taką książkę Siostra/Pani przeczytała, to znowu wszystko byłoby cacy.
A skoro Siostra/Pani wie na temat Betanek coś więcej, to proszę się z nami podzielić tą wiedzą, ale nie pisać półsłówek i insynuacji pod adresem Siostry Jadwigi.
Ja naprawdę chciałbym się tym forum dowiedzieć czegoś więcej na ten temat. I nie chcę się sam już więcej musieć wypowiadać.
-
Do Tłumacza
Wybacz ze Ci to napisze ale naprawde Ty nie wiesz o co chodzi chyba w Kazimierzu-piszesz o jakiś cudach- ale tych cudów nie ma w Kazimierzu!!!Jest podział zakonu-ale nie przez s.Barbare-jak zaprzyjaznieni głosza wielka plotke-do tego podzału doszlo juz dawno.Pani Jadwiga podzieliła sobie zakon na złe osoby i dobre-to jest w porzadku???Betanki prowadza Betanska Misje Wspierania Kapłanów-a te z Kazimierza wieszaja psy na samym arcybiskupie Życińskim-twierdzac ze on im chce ukrasc dom!! Wiesz o co tu chodzi o pieniadze o nic poza tym -sam napisales ze ojciec Pani Jadwigi dawal pieniazki na zakon-nie on jeden!!!! Gdzie Bóg , gdzie posłuszenstwo , gdzie pokora, gdzie miłosc do blizniego????Tam tego nie ma i niech mi ktos nie pisze o swietosci-bo tutaj dopiero do niej pożadamy......I nie uwazaj polakow za kraj zacofany, bo przeczytałam wiele ksiazek w odpowiedzi w imie czego ona to robi i tak postepuje-i jakos żaden z świetych taka droga nie podazal!!!!!! -
dzieci idzcie do domu bo rodzice na was czekaja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Do Tłumacza;
decezje o wydaleniu z zakonu pochodzą z Watykańskiej Kongregacji Do Spraw Instytutów Życia Konsekrowanego. Nie od arcybiskupa Życimskiego. Bóg zawsze znajduje drogę by objawić swoją wolę i jak dotąd posługiwał się ludzmi wiernymi Kościołowi i Kościołowi podporządkowanymi. Jakie znaczenie mają pieniądze ojca Jadwigi; przeznaczył coś na zakon, a jego córka sprzeniewierzyła sie swojemu zgromadzeniu. To zostało dowiedzione przez komisję ze stolicy apostolskiej. -
Powinien te panie odwiedzić psychiatra, a sąd powinien nakazać przymusowe leczenie w szpitalu psychiatrycznym
-
Naród jest trzymany w takiej niewiedzy, że jakakolwiek krytyka odbierana jest jako atak ze strony jakiejś sekty. Stąd tak sformułowane pytania. Skoro Siostra Jadwiga znana jest osobiście moim bliskim znajomym i oni o niej ze mną rozmawiają, to siłą rzeczy muszę być wiernym Kościoła Rzymskokatolickiego. Żadnego Bractwa św. Piusa ani jakiejś sekty, tylko Kościoła Rzymskokatolickiego. To o czym piszę, jest oczywiste dla osób oczytających zamieszkałych w Europie Zachodniej, do której niestety Polska się nie zalicza. Nie brałem w tym forum udziału pod innym pseudonimem niż tłumacz. Zacząłem niedawno, bo zirytował mnie poziom niektórych wypowiedzi (Wisłą na tratwie itp.). Nie zamierzam też więcej zabierać głosu, bo nic więcej do powiedzenia nie mam.
-
Tłumacz napisał:
Uważają, że niemożliwe jest, aby zarzuty były prawdziwe. Uważają, że musi się za tym kryć coś innego.
A jak sądzisz Tłumaczu, co się może za tym kryć? -
do Tłumacza
mam pytanie :) jestes osobą zwiazana z kosciolem katolickim? do dyskusji wlączasz sie dopiero teraz czy juz wczesniej cos pisales? :)
pozdrawiam -
Trzecia Tajemnica Fatimska odnosi się do sytuacji na świecie. W połączeniu z przepowiednią Malachiasza, ten kto jest w tych sprawach oczytany, wie o co chodzi. I tu dochodzimy do sedna sprawy, że objawienia siostry Jadwigi najwidoczniej pasują do innych objawień. Problem kleru polega na tym, że z określenia "objawienia prywatne" wywodzą błędny wniosek, iż "prywatne" to "nieważne" i "nieistotne" - "takie, które można lekceważyć". Wielu książy twierdzi, że Objawienie zakończyło się na Nowym Testamencie. A przecież Kościół Katolicki uznaje Tradycję, a tym samym Objawienia, które miały miejsce po czasach Apostolskich. Gdyby poważnie potraktowano Objawienia Fatimskie, to nie byłoby Rosji Sowieckiej ani II Wojny Światowej. Jedynym papieżem, który podszedł do nich poważnie, był Jan Paweł II. To on nakazał opublikowanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej. To on starał się szczerze dokonać poświęcenia Rosji niepokalanemu Sercu Maryi, tak jak życzyła sobie Matka Boża. Czy rzeczywiście zrobił to, jak należy, okaże się. To on też poważnie traktował Objawienia Matki Bożej Królowej Pokoju z Miedziugorje, choć nigdy tam nie był ani oficjalnie ich nie uznał. Ale swoim postępowaniem wykazał, że słucha dobrych rad z tych Objawień. Też spotkanie w Asyżu jest moim zdaniem dowodem na to. Nie znam niestety dokładnie sytuacji w Kazimierzu Dolnym. Chętnie bym się dowiedział więcej na temat tych Objawień i pobudek, którymi kierują się tamtejsze Siostry. Pobudek, tak jak one to widzą, a nie jak interpretuje to Archidiecezja w Lublinie. Zresztą z chwilą, gdy Zakon Betanek stał się zakonem na cały świat, podlega on bezpośrednio Papieżowi i dziwi mnie, że lokalny hierarcha się do tego miesza, zakazuje, komentuje. Nic mu do tego, to nie jego działka. Oczywiście, nie jestem o. Romanem i nie mieszkam nawet w Polsce. Nie znam też siostry Jadwigi. Wiele lat temu poznałem jej ojca, gdy przebywał u moich znajomych. Jestem też zaprzyjaźniony z osobami, które miały zaszczyt poznać siostrę Jadwigę. Opinia jest zgodna, że jest to osoba, od której bije świętość. Uważają, że niemożliwe jest, aby zarzuty były prawdziwe. Uważają, że musi się za tym kryć coś innego. Bardzo złe zdanie mają o abp Życińskim, pod którego nie podlegają, bo wszystcy mieszkamy poza granicami Polski. Stąd moje zainteresowanie sprawą, tym bardziej, że na podstawie lektury (mam setki broszur i książek religijnych w różnych językach) wiem, że problemy miały praktycznie wszystkie osoby, które miały Objawienia. Melanii Calvat, wizjonerce z La Salette, Kościół Katolicki we Francji próbował odebrać spadek, zapisany jej przez jednego księdza proboszcza. Objawień przy Rue du bac w Paryżu, też z początku nie potraktowano poważnie. Siostra Katarzyna Labouré, która miała te Objawienia, powiedziała, że gdyby przełożeni poważnie potraktowali te objawienia, to Cud z Lourdes wydarzyłby się w Paryżu a nie w Lourdes. I tak możnaby tu pisać i pisać elaborat na kilkadziesiąt stron. Odsyłam do lektury. Niestety w większości niedostępnej dla czytelnika, władającego jedynie językiem polskim. W Polsce nikt nie jest zainteresowany, aby wierni poznali tę prawdę. Trzeba po prostu znać niemiecki, angielski i francuski, aby móc to wszystko przeczytać i zrozumieć. Trzeba pojechać do Beligii, Francji, Wielkiej Brytaniii, chodzić tam po księgarniach katolickich i kupować książki, nie żałując na nie pieniędzy, tak jak ja ich nie żałowałem, aby wyrobić sobie obiektywne zdanie i poznać wszystkie szczegóły. Wiem też od znajomych, że ojciec siostry Jadwigi, który był masażystą i energoterapeutą, spore pieniądze dawał na Kazimierz Dolny. Jeśli jego cąrka, ma być teraz wyrzucon na bruk, to jest to po prostu nieuczciwe. Nawet gdyby była w błędie, w co trudno mi uwierzyć, to można wszystko załatwić elegancko. Tak się po prostu nie postępuje z ludźmi.
-
nie wydaje mi sie, zeby tłumaczem był o.R
:) -
tłumacz nie nadaje się na tłumacza, bo to o.Roman :)
-
A co ma trzecia Tajemnica Fatimska do sytuacji w Kazimierzu? Proszę przetłumacz Tłumacz.
-
Trzecia Tajemnica Fatimska po polsku ze strony internetowej Opoka:
Teksty w głównych językach światowych na stronach internetowych Watykanu:
Trzecia część tajemnicy objawionej 13 lipca 1917 w Cova da Iria-Fatima.
Piszę w duchu posłuszeństwa Tobie, mój Boże, który mi to nakazujesz poprzez Jego Ekscelencję Czcigodnego Biskupa Leirii i Twoją i moją Najświętszą Matkę.
Po dwóch częściach, które już przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: 'coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim' Biskupa odzianego w Biel 'mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty'. Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma ramionami Krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu, do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do Boga.
Tuy-3-1-1944».W powyższym tekście jest zdanie:
Ale trzeba przestać się łudzić, że tutaj stanie się coś nadzwyczajnego, że Ojciec Święty przyjedzie do Kazimierza i imiennie poinformuje je, że miały rację – kończy arcybiskup.
Wygląda na to, że kazimierzowskie Betanki czekają na przyjazd papieża, który miałby potwierdzić objawienia siostry Jadwigi.GOŚĆ NIEDZIELNY
Droga donikąd
Jacek Dziedzina
Nie ma już zbuntowanych zakonnic w domu sióstr betanek w Kazimierzu Dolnym. Przebywające tam ciągle kobiety są znowu osobami świeckimi. To trudna, ale konieczna decyzja Kościoła.
Próbują je stąd przepędzić, bo pewnie chcą zabrać im ten dom – pan Roman, mieszkaniec Kazimierza, wydaje się przywiązany do swojej wersji wydarzeń. – Ja wiem tylko tyle, że siostry zawsze tu były i nic do nich nie mam – deklaruje stanowczo. Deszczowy jesienny poranek w podlubelskim raju turystycznym. W kawiarni nie ma ruchu, ale barman jest bardziej niż inni zorientowany w sytuacji. – Wiem, że siostry zamknęły się w środku i nikogo nie wpuszczają, tylko listonosza – mówi. – Podobno ich przełożona miała jakieś objawienia – dodaje. Nie udają się kolejne próby porozmawiania z nielegalnymi już mieszkankami. Domofon przy bramie domu milczy.
Guru czy Eucharystia?
Sprawa stała się głośna w zeszłym roku. Od dłuższego czasu z domu Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej w Kazimierzu nad Wisłą dochodziły niepokojące sygnały od części sióstr. Okazało się, że matka przełożona Jadwiga Ligocka wprowadzała specyficzną formację zakonną, inspirowaną swoimi prywatnymi – jak twierdziła – natchnieniami Ducha Świętego. Dodatkowo miała ponoć pewne zdolności bioenergoterapeutyczne.
Nie wszystkie siostry akceptowały oryginalne i kontrowersyjne pomysły przełożonej, więc napięcie we wspólnocie rosło. Sprawa trafiła do Rzymu. Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego postanowiła zbadać sprawę, wysyłając swoich przedstawicieli. Po wizytacji zapadła decyzja, że kończąca się kadencja matki Jadwigi nie będzie przedłużona. Nową przełożoną generalną została s. Barbara Robak. Część sióstr i sama Jadwiga Ligocka nie przyjęły tego do wiadomości i nie wpuściły do domu nowej przełożonej.
Do protestujących dołączyły także siostry z innych domów zgromadzenia i przez pewien czas przebywało tam ponad 60 osób. W styczniu tego roku arcybiskup Józef Życiński wydał księżom swojej diecezji zakaz sprawowania sakramentów na terenie domu w Kazimierzu. Ale siostry mogły udać się do jednego z kazimierskich kościołów. Nie skorzystały jednak z tej możliwości, spędzając nawet Wielkanoc bez liturgii. Widoczny tu był wpływ poprzedniej przełożonej, która tłumaczyła siostrom, że osobiste „kierownictwo” Ducha Świętego jest ważniejsze niż praktyka Eucharystii.
Rozmawiać każdy może…
Było jasne, że taka sytuacja nie może trwać długo – dla dobra samych sióstr i ze względu na zgorszenie wśród wiernych i osób z zewnątrz. O ile bowiem można zrozumieć niechęć do wpuszczania mediów na teren domu zakonnego, to trudno już wytłumaczyć zamknięte drzwi przed miejscowym proboszczem, a także przed kapelanem sióstr. Zostawił na stole swoje leki i chciał je zabrać. Domofon milczał tak samo, jak przy próbach kolejnych dziennikarzy. Podobna sytuacja miała miejsce już dwa lata temu, kiedy siostry… nie wpuściły proboszcza na wizytę duszpasterską.
W sensie prawnym sytuacja jest właściwie jasna od blisko dwóch miesięcy. Pod koniec października z Watykanu przyszła decyzja wykluczająca ze zgromadzenia dziesięć sióstr po ślubach wieczystych, trwających w swoim uporze. Z punktu widzenia prawa kanonicznego nie są już osobami konsekrowanymi. Inne dziewczęta, które jeszcze przebywają w „zbuntowanej twierdzy” (nie wiadomo, ile dokładnie ich tam jest), były postulantkami, nowicjuszkami lub siostrami ze ślubami czasowymi, które naturalnie wygasły. Decyzja władz kościelnych jest bolesna, także dla rodzin tych kobiet.
Czy były podejmowane jakieś próby załagodzenia sytuacji? Czy ktoś z siostrami rozmawiał? – Trudno nazwać to rozmową – mówi arcybiskup Życiński. – Pojechałem do nich w październiku zeszłego roku i chciałem opowiedzieć im o Kościele, różnorodności poszukiwań i dramatach z tym związanych. Po trzech minutach przerwały mi, mówiąc, że one to już wszystko wiedzą – wspomina metropolita. Były też pouczenia i napomnienia. Bez skutku.
Obecna przełożona generalna betanek, matka Barbara Robak, przebywa w Lublinie. Do domu w Kazimierzu nie ma dostępu, chociaż musi opłacać rachunki za gaz i energię elektryczną. Nie chce rozmawiać z mediami, bo sytuacja jest rzeczywiście delikatna i bolesna dla całego zgromadzenia. Zgadza się jednak na rozmowę z „Gościem”. – Od samego początku próbowałam dojść do porozumienia z siostrami. Zależało mi na rozmowach indywidualnych. Nigdy jednak do tego nie doszło, nie pozwalały na to. Były tylko spotkania grupowe. Przede wszystkim modlimy się w tej sprawie – mówi matka Barbara.
Granice prywatyzacji
Mechanizm psychiczny, który kieruje zbuntowanymi siostrami, jest w pewnym sensie zrozumiały. Nie jest to nic nowego w życiu Kościoła. Różnym wspólnotom religijnym i pojedynczym indywidualnościom kościelnym grozi wpadnięcie w podobną pułapkę. To przekonanie, że odkryty przez siebie charyzmat podlega tylko jednemu kryterium weryfikacji: własnej nieomylności. Niektórzy twierdzą, że to bezduszna hierarchia kościelna próbuje zdusić ożywiający wspólnotę charyzmat. Historia chrześcijaństwa pełna jest przykładów tego nieuniknionego napięcia między urzędem a charyzmatem.
Podejrzanymi przez władze kościelne byli przecież nawet Ojciec Pio czy Siostra Faustyna i dzieci widzące Matkę Bożą w Fatimie czy w Lourdes. Ale żadna z tych osób nie próbowała przeciwstawiać swojego doświadczenia decyzjom biskupa czy papieża. Nawet jeśli to bolało. Dzisiaj nikt już nie mówi, że „Dzienniczek” św. Faustyny jest pisany przez chorą psychicznie osobę. A do Fatimy i Lourdes przyjeżdżają rocznie miliony pielgrzymów.
Ostrożność, z jaką Kościół podchodzi do wszelkich objawień czy świętości osób, chroni przed próbami tworzenia prywatnych, autorskich wersji religii. – Ujmowanie Kościoła jako romantycznej wspólnoty, gdzie każdy robi, co zechce, na własną rękę, nigdy nie przynosiło owoców – mówi arcybiskup Życiński. – Wprowadzanie prywatnej duchowości, którą tworzę ja i „mój” Duch Święty, jest prywatyzacją Kościoła – dodaje. Nieposłuszeństwo, które okazały siostry betanki z Kazimierza, jest zatem pewnym papierkiem lakmusowym na prawdziwość „objawień” Jadwigi Ligockiej.
Nikt nie jest przekreślony
Wiele z sióstr zrozumiało, że nie tędy droga, i wróciło do innych domów zgromadzenia. Niektóre zmieniły zakon, ale pozostały osobami konsekrowanymi. I sprawa jest załatwiona. Te, które zostały w Kazimierzu, są rzeczywiście w trudnym położeniu: stały się ponownie osobami świeckimi, choć tego nie uznają. Nie oznacza to jednak, że sytuacja jest beznadziejna. W chrześcijaństwie nie ma miejsca na taką interpretację. Kobiety te mają przecież szansę odnalezienia kiedyś swojego miejsca w Kościele i konkretnej służby, jeśli będą tego chciały.
– Sprawa nie jest przegrana – przyznaje metropolita lubelski. – To jest niewątpliwy dramat. Więc tym dziewczętom trzeba współczuć. W tej sytuacji można jedynie ufać, że uświadomią sobie: mam niespełna 30 lat, mogę wybierać Chrystusa na wielu innych drogach, służyć Mu w inny sposób. Ale trzeba przestać się łudzić, że tutaj stanie się coś nadzwyczajnego, że Ojciec Święty przyjedzie do Kazimierza i imiennie poinformuje je, że miały rację – kończy arcybiskup. Betanki w Lublinie modlą się o dobre rozwiązanie tego problemu. To nie tylko ich sprawa. Bo „jeśli cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki…”.co? czy ktoś mnie wołał?
Sehen auch
Kommende Sonderangebote
Problemem jest, czy zasadę tę można przenieść na grunt instytucji niedemokratycznych, oraz czy wszystkie inne środki zostały w przypadku sióstr betanek z Kazimierza wyczerpane.
Myślę, ze historia zakończy się usunięciem siostry Jadwigi i przeniesieniem jej zwolenniczek do innych domów zakonnych w Polsce - w podobnych sytuacjach zawsze decyzje zwierzchników były utrzymywane. Nie udało się nawet księdzu Jankowskiemu. Tylko ojciec Rydzyk wydaje się znajdować w pozycji wyjątkowej, ale właśnie jego zwierzchnicy (ojcowie redemptoryści) stoją za nim murem a i w samym episkopacie ma on swoich zwolenników.
Zatem wypowiadaj się tylko w swoim imieniu a nie mieszaj w to Boga, Jezusa i Prawdy ponieważ wątpię ,żebyś był swiadom Ich woli, albo choćby cienia intencji.Więcej pokory w Adwencie Drogi Przyjacielu-Monopolisto Prawdy.PS.Grzech PYCHY to jeden z 7-miu grzechow glownych.