kommentieren
hinzugefügte Kommentare (3884)
-
Kolejne groźby za pomoc eksbetankom
Najpierw były groźby SMS-owe, teraz poznańskie Stowarzyszenie Pomocy Eksmisyjnej otrzymało list z pogróżkami od rodziców byłej betanki. Chodzi o pomoc byłym zakonnicom. Po eksmisji eksbetanek z kazimierskiego klasztoru stowarzyszenie zaoferowało się znaleźć kobietom nowe lokum.
Zdaniem Marioli Popiółkowskiej, rzeczniczki stowarzyszenia, list pochodzi od tej samej osoby, która pod koniec października przysłała SMS na telefon komórkowy Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej. – Jest pisany w tym samym stylu. Nadawcy, którzy podają się za rodziców byłej betanki, radzą bym skończyła z pomocą i zajęła się swoimi sprawami. Sugerują też, że pomagam sekcie – opowiada Popiółkowska. W przesłanym liście jest również zapewnienie, że wcześniejszy SMS był żartem.
Pod koniec października pisaliśmy, że osoba podająca się za brata byłej betanki groziła stowarzyszeniu. W tym przypadku nadawca był jednak bardziej zasadniczy. Zapowiadał m.in. ,,likwidację” byłego zakonnika Romana Komaryczki: Nieważne kim jestem, powiedzmy, że bratem byłej, a obecnie już ogłupionej byłej betanki. Mym celem jest likwidacja tego chorego byłego zakonnika Romana. Jeżeli jest z nimi, a ktoś mi obiecał duże pieniądze, ja go zlikwiduję, bo żal mi tych rodzin – pisał wtedy. Była też groźba skierowana bezpośrednio do Marioli Popiółkowskiej: Myślę, że pani fundacja nie da im domu, bo ma pani dla kogo żyć. Warto więc to przemyśleć! – kończył tajemniczy nadawca.
W związku z tym Mariola Popiółkowska złożyła 5 listopada zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Poznań-Nowe Miasto.
– Będziemy się teraz zastanawiać, co zrobić dalej w tej sprawie – mówiła wczoraj Popiółkowska. Spotkanie zarządu stowarzyszenia zaplanowano na dzisiaj.
WO
-
„Betanki” na scenie w Lublinie
Zrywane plakaty, zakłócane spektakle, protesty duchownych. Tak sztukę "Betanki” przyjmowano w kilku miastach Polski. Jak będzie 2 grudnia w Lublinie?
W role betanek wcieliły się cztery aktorki Gorzowskiego Teatru Kreatury (Fot.: Archiwum) PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Jedynka z 13 listopada 2007
13-11-2007 - Mam nadzieje, że i w Lublinie na przedstawienie przyjdą księża, siostry zakonne. Chciałbym jednak, żeby podjęli merytoryczną rozmowę - mówi Szymon Pietrasiewicz, organizator Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Studenckich Kontestacje w Lublinie. To właśnie podczas tego festiwalu, 2 grudnia zostanie pokazany spektakl "Betanki”. Będzie wystawiony albo w Chatce Żaka, albo lubelskim klubie Archiwum.
O spektaklu pisaliśmy kilka tygodni temu. Gorzowski Teatr Kreatury na teatralne deski przeniósł zdarzenia z klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Tytułowe betanki grają cztery aktorki. Sztuka rozgrywa się w dziewięciu scenach i ma dwa różne zakończenia - do wyboru przez widzów. To oni zdecydują, czy dziewczyny zostaną w zakonie, czy opuszczą klasztorne mury.
- Pracujemy jeszcze nad innym zakończeniem. Ale tego nie zdradzę. To będzie niespodzianka dla widzów - mówi Przemek Wiśniewski, reżyser sztuki.
Spektakl był już wystawiany w innych miastach. Np. w Barlinku wywołał wiele kontrowersji. Plakaty z informacją o przedstawieniu były natychmiast zrywane. Samo przedstawienie też było zakłócane. Kiedy dziewczyny były już na scenie, do sali weszła siostra zakonna i ksiądz. - Przyszli spóźnieni i zaczęli robić zamieszanie - opowiada Wiśniewski.
Aktorki nadal grały: upadały na podłogę, stukały krzesłami i oblewały publiczność wodą. - Jezu, jeszcze nas pozabijają - komentowała siostra zakonna. Po około dwudziestu minutach razem z dwojgiem innych ludzi opuścili salę.
W Lublinie na temat "Betanek” wypowiadał się arcybiskup Józef Życiński. Podczas cotygodniowej audycji "Kwadrans pasterski” stwierdził, że teatr z Gorzowa chce uczynić widowisko z cierpienia ludzkiego.
- Czy obawiamy się reakcji lublinian? Nie. Zrobiliśmy przedstawienie, żeby wywołać dyskusje o manipulowaniu słabszymi przez silne jednostki - tłumaczy Przemysław Wiśniewski. - Zdjęcia z eksmisji eksbetanek w Kazimierzu dowodzą, że właśnie manipulacji były poddane.
Przygotowania do lubelskiego festiwalu już trwają. Bilet na jeden festiwalowy dzień będzie kosztował 10 zł, na wszystkie trzy - 25 zł.
-
problem jeszcze sie nie skończył ale miejmy nadzieje że zimno i mróz i biały puch
wybielą im mózgi -
jeszcze raz konkluzja bo zniknął fragment tekstu:
Wiele osób dało się przekonać, że punkt widzenia o. Tomasza Franca jest oficjalnym głosem kościoła w tej sprawie. Trudno się dziwić sugestywności jego słów, jest wszakże ekspertem od manipulacji, ale prawda jest bardziej złożona. -
No to może jeszcze dla pełni obrazu reakcje abp. Życińskiego i ministra MSWiA na rozpropagowane przez prasę wypowiedzi o. Tomasza Franca (który powiedział m.in. "Jest czymś karygodnym, że te osoby zostały wypuszczone. Komaryczko nawet nie został hospitalizowany w celu stwierdzenia przyczyn jego agresywnego zachowania, Ligocka zaś nie została eskortowana przez policję do miejsca swojego pobytu.")
"Abp Życiński powiedział w sobotę, że trudno mu zrozumieć motywy którymi kieruje się zakonnik. - Daje dobre rady policjantom, którzy interweniowali w Kazimierzu sugerując, kogo należało aresztować. Aresztowanie nie należy do kompetencji ani zakonników, ani policji, tylko prokuratury. Kierowanie pretensji do policji jest więc czymś niewłaściwym. Brzmi ono groteskowo, gdy pretensje o to, że nie aresztowano pewnych osób, formułuje osoba duchowna - oświadczył metropolita" cytat za http://gazeta.mobi/mobile/lublin/1,35640...
Władysław Stasiak, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji:
"Ja to tłumaczyłem stukrotnie przedstawicielom Kościoła, że to są wolne osoby i jeżeli nie będzie postawionych zarzutów karnych (...) te osoby mogą iść i robić, co im się żywnie podoba i nikt nie może o to mieć pretensji do policji ani do instytucji państwa. Tak naprawdę to była asysta udzielona przy czynnościach cywilnych"
"I nawet powiem szczerze byłoby to nadużycie prawne inwigilacja tych osób. To już, niestety, ojciec musi sobie radzić sam, udzielimy mu pomocy i wsparcia i będziemy pracowali razem, natomiast jeżeli ktoś dzisiaj mówi, że nie zatrzymano jakiejś osoby, no to życzę lektury prawa po prostu." cytat za http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygna... osób dało się przekonać, że punkt widzenia o. Tomasza Franca jest oficjalnym głosem kościoła w tej sprawie. Trudno się dziwić sugestywności jego słów, jest wszakże "ekspertem od manipulacji", ale prawda jest bardziej złożona. -
Kto wie gdzie się schowały eksmitowane Panny z Kazimierza??? Myślę, że to dobry materiał dla dziennikarzy... może wam się uda odkryć tą tajemnicę!!!
-
Ojciec Tomasz to jedyna osoba która chciałapomóc no ale
-
ale tam naprawdę była jest psychomanipulacja!!!! popatrzcie im w oczy!!!! :(:(:( porażka...i kocioł ...
-
wrocławianinie, mam to samo odczucie.
Argumenty o psychomanipulacji których używa o. Franc można z łatwością obrócić przeciwko każdej wspólnocie zakonnej i charyzmatycznej w kościele. Dla mnie tacy ludzie to "piąta kolumna" rozkładająca kościół od środka. -
Ten ojciec Tomasz Franc zrobił wiele złego w sprawie betanek w Kazimierzu Dolnym. Jest to człowiek zarozumiały, krytykujący wszystkich i bardzo agresywny.
-
bo
tu cię popieram i masz racje, bo tvn to kupa tandetnych informacji!!! szczególnie ich dzienniki są żenujące :) myślę że tam mogło paść więcej ciekawych nowych rzeczy ale to wycieli, bo się widocznie czegoś obawiają, tylko czego???? -
Obecne Siostry w Kazimierzu to nie relikty są wśród nich młode dziewczyny
-
xyz
Z całym szczunkiem dla Ciebie, ale Ty i ja też na takie relikty będziemy kiedyś wyglądać. Co będziemy mogli zdolni zrobić i co betanki mogą to zupełnie inna sprawa ... Więcej wiary :)Pozdrawiam -
"Anonim (gość) - 2007-11-09 10:06
bo , dzięki za poprawki w godzinie, wreszcie zaistniałeś, bo to był program dla zainteresowanych i myślących a nie dla początkujących. Jeśli nic nie zrozumiałeś to ci współczuje... "
Chodziło mi o to, że nic nowego się nie dowiedziałem.
Trzy osoby coś tam mówiły, że nie za dobrze się działo.
Jedna osoba ukrywająca twarz, obiecywała że wszystko będzie dobrze.
Egzorcysta powiedział że coś by można zrobić z tym że nie na pewno i nie wiadomo co.
Utwierdziłem się w przekonaniu, ze ten program jest nastawiony na tanią sensację.
-
Ludzie zostawcie ten temat w spokoju.Tego zakonu już prawie nie ma,bo te 17 zakonnic to tylko relikt...A czy wam nie przyszło do głowy,że postronne osoby żądne sensacji mogą przebierać się za byłe Betanki...Prasa i telewizja zawsze szuka sensacji.A te zdjęcia"zakonnicy" z piwem to właśnie dowód na moje słowa.
-
bo , dzięki za poprawki w godzinie, wreszcie zaistniałeś, bo to był program dla zainteresowanych i myślących a nie dla początkujących. Jeśli nic nie zrozumiałeś to ci współczuje...
-
"Anonim (gość) - 2007-11-08 15:17
Rozmowy w toku dziś o 16.00! polecam "
Nie lubię tego programu, ale obejrzałem ten odcinek i nic się nie dowiedziałem.
Ktoś kto pierwszy raz uslyszał o sprawie, będzie zdezorientowany i w ogóle nie "załapie" o co chodzi.
Żeby się jeszcze do czegos doczepić, to dodam, że program był nie o godz. 16 a o 16:15 :-P -
Rozmowy w toku dziś o 16.00!!!! polecam
-
Skąd wiesz, że kościół wiedział od początku co się tam dzieje??? Pani Ligocka to przebiegła osoba co widać było w czasie eksmisji wszystko miała ukartowane i samochody, które zabrały dziewczyny i rozgrywanie akcji z Rodzicami, którzy chcieli je zabrać z domów rekolekcyjnych i wiele innych sytuacji.... a co ciekawe jako jedyna zabrała wszystkie swoje rzeczy!!! Mimo, że udawała chorą miała siłę, aby się spakować czyż to nie dziwne!!! kościół gdyby wiedział co siedzi w głowie Pani Ligockiej pewnie dawno by zareagował... Rodzice, których dzieci zostały zniewolone przez Panią Ligocką i Pana Komaryczkę też nie wiedzieli co kryje się w głowach ich dzieci i nie raz dali się nabrać na piękne słówka... teraz pewnie żałują... serdecznie im współczuję... wiele osób dało się złapać w sidła Pani L. i Pana K. no cóż człowiek mądry po szkodzie....
-
już po nich ..... nie wrócą tu... gdzie nadwiślański .... :):):)
Jutro o godz. 9 komornik ma wkroczyć do domu zakonnego Sióstr Rodziny Betańskiej w Kazimierzu Dolnym (Lubelskie), aby na mocy wyroków sądu usunąć stamtąd byłe zakonnice. Zgromadzenie chce odzyskać dom zajmowany nielegalnie przez zbuntowane betanki.
Rzeczniczka Krajowej Rady Komorniczej Iwona Karpiuk-Suchecka powiedziała, że dotychczasowe ustalenia co do daty eksmisji nie zmieniły się. Na początku września informowała ona, że wszystkie warunki formalne zostały wypełnione, a eksmisję wyznaczono na 10 października.
Zgromadzenie złożyło do komornika wnioski o usunięcie z domu w Kazimierzu 65 osób, wobec których Sąd Rejonowy w Puławach orzekł eksmisję. Zakon wpłacił na konto komornika 56 tys. zł - kwotę szacowanych kosztów przeprowadzenia eksmisji, czyli m.in. kosztów transportu, ochrony, ślusarzy, obecności lekarzy, psychologów. Wskazał także dla eksmitowanych osób pomieszczenia tymczasowe, są to domy rekolekcyjne na Lubelszczyźnie. Przy eksmisji będą obecni funkcjonariusze policji. Od wtorku przed okazałym domem zakonnym zajmowanym przez zbuntowane betanki gromadzą się dziennikarze, stoją wozy transmisyjne kilku stacji radiowych i telewizyjnych. Policja odgrodziła teren klasztoru specjalnymi taśmami.
W samym klasztorze panuje spokój - z komina unosi się dym, czasem ktoś wygląda przez okno. Przed murem, odgradzającym budynek od ulicy, na rosnących tam krzewach, ktoś pozaczepiał kartki z cytatami z Pisma Świętego.
Zza murów klasztoru słychać modlitwę - zobacz materiał "Uwagi!" TVN
Kazimierski klasztor zbuntowane siostry zajmują od ponad dwóch lat, ale początki konfliktu w zakonie sięgają lat wcześniejszych i mają związek z działalnością ówczesnej przełożonej generalnej zgromadzenia Jadwigi Ligockiej.
W lutym tego roku w specjalnym komunikacie władze betanek informowały, że sposób sprawowania urzędu w ostatnich latach przez Ligocką "budził niepokój". Podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. Przyjmowała także do Zgromadzenia "kandydatki, których cechy charakteru i osobowości nie pozwalały na podjęcie przez nie życia we wspólnocie zakonnej".
We wrześniu 2004 r. grupa sióstr, które akceptowały postępowania Ligockiej, skierowała pismo do Stolicy Apostolskiej z prośbą o pomoc. Watykańska Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego rozpoczęła w styczniu 2005 r. w Kazimierzu wizytację, której rezultatem było mianowanie w sierpniu 2005 nowej przełożonej s. Barbary Robak. Jak zaznaczyły władze zgromadzenia, stało się to "już po prawnym wygaśnięciu urzędu Przełożonej Generalnej s. Ligockiej".
Ligocka nie podporządkowała się tej decyzji i wezwała część sióstr do Kazimierza. Zgromadziły się tam głównie postulantki i nowicjuszki, czyli osoby będące we wstępnej formacji zakonnej, które nie złożyły jeszcze ślubów wieczystych.
Liczne próby nawiązania dialogu ze zgromadzonymi w Kazimierzu betankami, podejmowane m.in. przez księży i rodziców, nie przyniosły rezultatu. W grudniu ub. roku Stolica Apostolska wydała dekrety, na mocy których wydalono je z zakonu, ponieważ złamały ślub posłuszeństwa i zasady życia konsekrowanego. Ligocka i zgromadzone wokół niej zbuntowane siostry zamknęły się w kazimierskim domu zakonnym.
Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej podjęło starania o odzyskanie budynku i złożyło do sądu wnioski o eksmisję mieszkających tam osób. Wyroki eksmisji wobec byłych betanek, w tym wobec byłej przełożonej zgromadzenia Jadwigi Ligockiej oraz byłego franciszkanina Romana Komaryczko wydał w maju i czerwcu Sąd Rejonowy w Puławach.
Wyroki zapadły zaocznie, byłe zakonnice nie stawiły się w sądzie, nie przyjęły wezwań, nie odpowiedziały na pozwy. Sąd orzekł, że nie mają prawa do lokalu socjalnego. Nadał wyrokom rygor natychmiastowej wykonalności. Wszystkie pozwy były rozpatrywane za zamkniętymi drzwiami.
Sprawa byłych betanek trafiła też do prokuratury. Puławska prokuratura rejonowa prowadzi postępowanie w sprawie naruszenia miru domowego przez byłe zakonnice, które przebywają w kazimierskim klasztorze wbrew woli zgromadzenia.
Lubelska prokuratura okręgowa prowadzi natomiast postępowanie dotyczące ewentualnego podżegania do samobójstwa byłych betanek, wszczęte po publikacji w "Fakcie" listu od jednej z byłych zakonnic sugerującego możliwość popełnienie zbiorowego samobójstwa. List okazał się fałszywy. Prokuratura nadal sprawdza, czy nie ma zagrożenia życia przebywających w kazimierskim klasztorze kobiet. Jak dotąd nie udało się przesłuchać przebywających tam osób, zbuntowane siostry nie przyjmują wezwań na przesłuchania.
Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej założył w 1930 r. ks. Józef Chryzostom Małysiak. Głównym zadaniem zgromadzenia jest pomoc kapłanom w spełnianiu obowiązków parafialnych. Betanki m.in. prowadzą katechezę, odwiedzają chorych, pracują jako zakrystianki i organistki. Swoje domy zakonne mają w wielu miejscach w Polsce, pracują także za granicą. Na początku roku, jak podawały wówczas władze zakonu, zgromadzenie liczyło około setki sióstr.